08:45 | Posted in
Od malej dziewczynki marzylam, zeby miec wicherek. Taki sterczący do góry kawalek grzywki. W jakis sposób zawsze kojarzyl mi sie z przygodami. Wiadomo rozwiana grzywa. Wszystkim dzieciom na koloniach takiego wicherka zazdroscilam i chcialam sie przyjaznic z kazdym co wicherek posiadal. Sama przyczesywalam gladko do gory uzywajac roznego rodzaju specyfików. Once upon a time przydarzyło mi się, że ktoś mi powiedział, że mam wicherek. Uznałam to za najwyższej instancji komplement - a byłam już w wieku studenckim. Na koloniach właśnie poznałam kolegę z wicherkiem, ale wszystkie przygody z nim związane jakoś wywiało. Zwał się Wilk i był wychudzonym rudzielcem. Moja pierwsza sympatia. Teraz zamiast szalonych wicherków raczej stabilne zakola.
Category:
��
02:38 | Posted in
Jak zdefiniować rasizm. Od razu to słowo mi się ciśnie do głowy, kiedy duża i nieprzyjemna murzynka prowadzi autobus i rzadzi pasażerami na lewo i prawo. Słodka blond niunia stałam sobie w rózowym płaszczyku, elegancka... i prowadziłam rozmowę z mamą, której już z pół roku nie widziałam. Nagle jakiś głos nie wiadomo skąd i po co. Groźny, stanowczy i nieprzyjemny, że stoję w miejscu, w którym stać się nie powinno. Kazała mi zejść ze schodów, żeby stanąć na dole. Nie miałam się jak złapać poręczy, więc wypuściłam z ręki telefon. Upadł na podłogę ze znacznej wysokości i roztrzaskał się na parę fragmentów w różne kierunki. Spojrzałam z nienawiścią na wstrętne babsko, które teraz krzyczało już na mężczyznę z laską, żeby przesunął się w głąb autobusu. Pozbierałam telefon do kupy. Inni pasażerowie mi pomogli i oddzwoniłam do mamy. Wyżaliłam się Jej i żalę się tutaj... znajdę jeszcze forum, na którym się wyżalę. Blogowanie to niezła terapia... Tak utrzymuję, żeby ciągle mi pomagało.

W każdym razie zastanawiam się, czemu Japończycy nie chodzą ulicami i nie krzyczą na ludzi, że są rasistami, a oni sami ofiarami rasizmu. Otóż Azjaci to często bardzo grzecznie usposobieni ludzie. Za collegu znowu znałam dosyć blisko dwie Turczynki, które były również bardzo pozytywnie nastawione do ludzi. Znam i ciemnoskórych o wrażliwość księdza, wykształconych młodych ludzi. Wyglądałoby na to, że kolor skóry nie ma tutaj żadnego znaczenia, a raczej zachowanie. Generalizując jednak najwięcej spięć miałam właśnie z ciemnoskórymi i nie sugeruję się tutaj uprzedzeniami, a statystyką. To przez ciemnoskórego, olbrzymiego faceta byłam niemal zgnieciona w H&Mie. Na wąskich chodnikach Wood Greenu nie można się poruszać, nie będąc szturchniętym przez nieuważnego i gruboskórnego Pana. Wielokrotnie byłam swiadkiem, kiedy grupka młodych murzynek skakała wokół białej dziewczyny, wyzywając ją na pojedynek i wyzywając od najgorszych. Nawet moje koleżanki po AWF-ie zwracając uwagę ciemnoskóremu dziecku, żeby przyciszył zbyt głośną muzykę musiały fizycznie zetrzeć się z czarnoskórą obrońcą praw uciśnionych czarnoskórych. Koleżanka - wysoka elegancka blondynka nieraz usłyszała za sobą słowa obelgi dołączone do koloru skóry.
Nie da się zaprzeczyć faktowi, że największymi rasistami są właśnie czarnoskórzy. Czarne kobiety próbują - nie mam na myśli tych z afrykańskimi korzeniami, co noszą się w kolorowych szatach i turbanach - ale te wyzwolone, noszące dżinsy i peruki z prostymi włosami - są same rasistkami. Skromną i wykształconą dziewczynę od razu się pozna. Natomiast te krzyczącę i słyszalne na kilometry, z prostymi (blond) włosami w peruce i z paznokciami na conajmniej trzy centrymetry, noszące dużą ilość złotej biżuterii i kolczyki wielkości hulahop, okręcone w sztuczne futra i materiały imitujące skórę drapieżnych stworzeń... te są takimi, z którymi nie chciałabym zadrzeć. Przez sam fakt, że jest się białą blondynką od razu jest się oskarżonym, o odbijanie chłopaka. Na pewno tego typu oskarżenia są dyktowane pewnego rodzaju - chociaż dla mnie niezrozumiałą - zazdrością.

Rozmawiałam raz z Charlotte - powiedziała mi, że wstydzi się takiego zachowania ludzi jej rasy i że odcina się od tego nie chcąc mieć z tym nic wspólnego - tak samo przecież jak ja mogę się wstydzić zachowania polskich pijaków parkowych rozrzucających puszki Tyskiego po krzakach. Pierwszego słowa, jakiego obcokrajowiec może się nauczyć od takiego typa to przekleństwo, a najgorsze przekleństwo to praca z kimś takim.
Category:
��
05:14 | Posted in
Uwaga na wlaczony mikrofon






Parodia reklamy


Kaczki to stworzenia drapiezne


Trojka i poczatki Moniki Olejnik


Wodka na kartki


Siodme-nie kradnij. Propaganda


Meldowanie sie w kolejce
Category:
��
04:30 | Posted in
...to wynik naszej polskiej mentalności. Jak zdolny i wykształcony człowiek ma uwierzyć w siebie za granicą, skoro nie nauczono go tego w kraju? I jak widać na podstawie tego artykułu nic się w tej kwestii nie zmienia. Stąd te zawiedzione miny bohaterów artykułu. Mając niskie poczucie wartości nie sięga się po najlepsze, a zadowala czymkolwiek - POLSKIE MOTTO. Prawda jest taka, że powodzi się właśnie tym, którym udaje się wreszcie w siebie uwierzyć i mierzą swoje siły adekwatnie do zamiarów.

Przepraszam, czy tu płacą? Artykuł Onetu
Category:
��
11:39 | Posted in


Light Yagami - student z wielkimi aspiracjami, znudzony jednak do granic możliwosci -znajduje przez przypadek Death Note - notatnik pochodzacy od 'shinigami' - boga smierci, który posiada moc zabijania ludzi w dowolnie wybrany przez siebie sposób. Za pomoca notatnika Light pragnie stworzyc swiat idealny. Swiat bez przemocy i kryminalistow. Jednak kiedy sprawa nabiera rozgłosu władze Tokyo powołują legendarnego detektywa L, aby wytropił mordercę znanego pod imieniem KIRA.
Category:
��
15:27 | Posted in
НА АНТОН

Сине!
Трябва да свикваш със болката,
от зъболекар, от камък и оса,
от любов и приятелство,
с болката от красота.

Сине!
Трябва да свикваш със болката,
от ожуленото коляно,
от измяната на жена,
до "Сбогом мамо!"

Сине!
Трябва да свикваш със болката!
Дните не са само щастливи.
Научи се достойно, по мъжки да страдаш.
Щом боли, значи сме живи.
Category:
��
10:05 | Posted in
Nie mam problemu z piciem. Bez problemu pije, upijam sie i walam po podlodze.
/R. Williams/


Za czasow studenckich faktycznie tak rzecz sie przedstawiala, a wypic w towarzystwie trzeba bylo - czasem wiecej niz oslabiony organizm zezwalal - po to chociazby, zeby zsolidaryzowac sie z bracia studencka w typowo studenckim cierpieniu. Gromadzilismy sie stadnie w akademiku na Dekabrystow i kiedy tylko udzielal sie nam klimat gawedziarski - zaczynalismy snuc historie epickie, dowcipkowac.

Przychodzi baba do lekarza ze studentem w dupie.
- Skad pani jest? - pyta lekarz
- Z dziekanatu

WueSPe to istny dom wariatow zaczynajac od najwazniejszego miejsca na uczelni, czyli dziekanatu wlasnie. Strefa mroku, do ktorej czekalo sie w kolejce dwie godziny po to, zeby nic nie zalatwic. Wchodzilo sie na paluszkach, by angielska uprzejmoscia choc przez moment obezwladnic dwie harpie, jeszcze zanim rzucily sie do gardla. Jedna z nich byla nad wyraz pobudliwa. Stala opierajac sie o szafe 'pozne rokokoko', wymachiwala rekami przezywajac niczym wkurwiony Szopen: "Tyle pracy, Jezu... tyle pracy..." bo i faktycznie caly pokoj zasypany roznego rodzaju tekami, teczkami, teczuszkami - koniec roku akademickiego sie zblizal. Podpisywalam kolejne dokumenty i spogladalam z rozbawieniem na Trzepaczke (taki 'przybrala' pseudonim artystyczny). Mialam nieklamana ochote powiedziec, "to wez sie kobieto do roboty, a nie...", kiedy nagle nastapilo zjawisko tej samej natury, co przy przeciagu okno - drzwi. Wszystkie papiery uniosly sie do gory i zatanczyly. Z szybkoscia wystrzalu Trzepaczka ruszyla w moim kierunku. Serce zalomotalo mi w piersi. To nie pierwszy raz kiedy babeczka przyprawila mnie o palpitacje, ale z powodow zgola odmiennej natury. Tym razem bowiem gwiazda dziekanatu wpadla w niepohamowany zachwyt ogladajac moja srebrna branzoletke. I zaczelo sie... "sto pytan do..." a skad? a ile? a od kogo? a z jakiej okazji? Szczescie w nieszczesciu - potraktowala mnie wyjatkowo i z tym samym wlasciwym sobie pedem odprawila z kompletem potrzebnych mi dokumentow.

Brzmi jak kobieta z pienkiem, ta od Lyncha. Pseudonim artystyczny: Kobieta z zielonymi. Obserwujac ja cichaczem w sekretariacie mozna bylo dojsc do przekonania, ze owa tajemnicza postac, rozkochana w zielonych cieniach stwarza sobie wlasny swiat na podobienstwo Twin Pekaes. Zaokraglona mocno tu i owdzie zdawala sie przeciskac waskimi korytarzami. Pomiedzy studenty sie gramolila, by dopasc tablicy informacyjnej i zasiac niepokoj w duszach oczekujacych na nowiny. Jak dobrze miec swoje piec minut. Odganiala nas jak kury, bo musiala miec sporo swobody, by zadrzec rece i przypiac karteluszek: "Zajecia z gramatyki opisowej odwolane. Magister utknela w korku" Kobieta z zielonymi zachwycona, studenci ja kochaja. Kurtyna.

Po pieciu minutach...
Kobieta z zielonymi przystepowala do terapii kojacej, sadze, ze stosowanej profilaktycznie. Wpatrywala sie bowiem w windows-owski wygaszacz ekranu monitora przedstawiajacy ton morska i r_y_b_k_i.

Rownie ciekawym zjawiskiem, ktore wykladalo nam gramatyke historyczna byl profesor Be. Nikt mu nie przydporzadkowal specjalnego pseudonimu, ale slyszalo sie, ze wolaja go czasem "starym zboczencem" Nieswiadoma niczego usadowilam sie w pierwszej lawce i z zainteresowaniem sluchalam na temat etymologii slowa 'pies'.
- Wywodzi sie od slowa 'psota' - tlumaczy profesor - niegdys jak piesek nasiusial mowilo sie czesto, ze napsocil... i stad tez pochodzenie slowa 'piczka' O zgrozo! Zakrylam twarz rekami. Ideal siegnal bruku mimo, ze jeszcze wtedy nie wiedzialam, ze wymaca mnie na egzaminie koncowym.

O tym, ze nauczyciel tez czlowiek i napic sie musi kazdy wie, bo niejedno juz powiedziano. Nie rozwijam wiec watku. W kazdym razie taki wlasnie - bardzo ludzki - nauczyciel pewnego wykladu z literatury antycznej bodajze opowiadal o Greczynkach.
- I Greczynki prosze panstwa sa tak brzydkie jak ta pani w pierwszym rzedzie - rzucil i wycelowal palcem w jedna ze sluchaczek. W tym przypadku trzeba pamietac o zaleznosci Ireneusza Dudka i nie tylko, ze wszystkie kobiety piekne, tylko wina czasem brak.
Category:
��
10:27 | Posted in
Category:
��
09:37 | Posted in
Category:
��
07:45 | Posted in
Dla samo-utrzymującej się Polki praca dla Araba, Hindusa, czy Turka - generalizując to nienajlepsza opcja. Pracowałam nieco w biurze w firmie hinduskiej i właściwie w pewnych aspektach problemy w pracy nie różnią się zbytnio od zwykłej roboty w barze z kanapkami, również u Hindusa. To, co wiem z opowiadań... i mogę porównać. W tej ocenie jestem utwierdzona. Natomiast pracę u Araba zaliczyłam i póki co po dwóch dniach mam dosyć. Trzymał mnie na rozmowie kwalifikacyjnej 3,5 godziny. Kiedy użyłam w wypowiedzi słowa 'organizm' zrozumiał 'orgazm' i trzymał się wersji, że o to mi chodziło. Musiałam w słowniku mu pokazać, że słowo 'organizm' istnieje w rzeczywistości. Zmęczoną i półśpiącą podrzucił na stację metra. Około północy byłam w domu. W pracy u niego nie mogłam zjeść kanapki, nie mówiąc o bananie, bo przyglądał się badawczo. Nie stronił od obleśnych uwag. Wszystko wydawało sie w miarę stonowane, ale z czasem im bardziej o tym myślę tym bardziej nie mam ochoty oglądać jego twarzy. Tymbardziej, że pracowałam już w innych firmach i wiem jak kontakty w pracy powinny wyglądać. Do tej pory upominam się o pieniądze... nie tak powinna rzecz wyglądać, żeby upominać się o zarobki.
W jednej z takich firm poznałam jednak świetnych ludzi. Ten sam los zawodowy nas połączył. Do tej pory kontaktujemy się ze sobą i wychodzimy wspólnie na obiady. Dwójka moch ulubieńców: Lilly - mormonka z Australii i Khaliff - chłopak o bystrym umyśle z Malezji.
Category:
��
03:41 | Posted in
Dzien dobry. Prosze pana dzwonie do pana z Londynu z firmy zajmujacej sie badaniem rynku miedzynarodowego.

- A jaka pogoda? bo u nas 33 stopnie w cieniu.

Pochmurno i pada, ale przejde do rzeczy, czy udzieli mi pan pare odpowiedzi dotyczacych dostawcow profili aluminiowych.

- A tak. Znam Yawala, bo sponsoruje moj ulubiony klub AZS Czestochowa, z ktorej pochodze i gdzie na politechnice studiowalem

Ja tez pochodze z Czestochowy i studiowalam na WSP / Teraz rozmowa powinna przejsc bezbolesnie /

- To zna pani w takim razie Mariolkowa Mariolke, co to jej maz jest synem wnuczki poetki, co to lezy na cmentarzu.

Na Rocha? Poswiatowskiej. Nie, nie znam. A czy o aluminium porozmawiamy...?
W skali od 1go do 10ciu czy zgadza sie pan ze stwierdzenie, ze aluminiowosc aluminiowego aluminium jest aluminiowalnie aluminowane
Category:
��
05:23 | Posted in
Category:
��
03:47 | Posted in
Category:
��
03:25 | Posted in ,
Siadłam do komputera z silną potrzebą, nie tyle pisania, ile wakacji. Pracuję od siedmiu miesięcy z mała przerwą na grypę, bez podwyżki i bez awansu. Potrzebuję bodźca, żeby przynajmniej zarabiać na życie spokojnie, a o pasji wspomnę tylko. Wina, igrzysk i wakacji potrzeba ludziom pracy. Siedem długich miesięcy bez odpoczynku potrafi doprowadzić człowieka do szaleństwa, zwłaszcza kiedy dzieli się jedno biuro z czarnoskórym bosem kamerunskim, który przychodzi by wydać rozkazy, wygłosić niezadowolenie i poczatować na zbereźne tematy.
Podobno istnieje jasna strona we wszystkim. W tym przypadku niestety nie potrafię odnaleźć takowej. Facet nie potrafi zastosować czasownika w formie czasu przeszłego i zupełnie nie używa słowa „proszę” przez co, kiedy zwraca się do mnie brzmi bardzo plemiennie: „e, give me”. Wtedy ja posłusznie i po kolei wskazuję na wszystkie sprzęty w biurze i kiedy trafiam na właściwą – spinacz – wypowiadam głośno „a stapler”. Przy Brytyjczyku w pracy dziś mówiłabym nienaganną angielszczyzną z dobrym akcentem.
Boję się, że podświadomie sabotażuję pracę. Jakby przestaje mi zależeć. Noszę się z zamiarem zmiany zajęcia, ale wolałabym złożyć wypowiedzenie, niż być zwolnioną. Niestety jak na złość wszystko się sypie. Poddaję się zmęczeniu, tymbardziej teraz, kiedy boss postanowił zmienić lokalizację firmy. Piękna okolica Canary Warf, ale biuro mieści się na zapleczu tego piękna blisko siedliska Hindusów, gdzie okoliczne parki zapraszają do siebie stertą śmieci i życzą udanego wypoczynku, gdzie nie ma żadnego z moich ulubionych sklepów z żywnością, a w hinduskich klitkach uwiadczyć można jedynie batoników popularnych na całym świecie firm.
Category: ,
��