Aula przepiękna zwieńczona kopułą - a wszystko w bieli i złocie. Jedynie miejsca były ascetyczne. Trzeba było siedzieć w nienaturalnie wyprostowanej pozycji i kolanami gnieść sąsiada. Nie wiem, czy ze względu na ewidentny brak wygody, czy też z nudów prysnęliśmy podczas antraktu na miasto.
Aula przepiękna zwieńczona kopułą - a wszystko w bieli i złocie. Jedynie miejsca były ascetyczne. Trzeba było siedzieć w nienaturalnie wyprostowanej pozycji i kolanami gnieść sąsiada. Nie wiem, czy ze względu na ewidentny brak wygody, czy też z nudów prysnęliśmy podczas antraktu na miasto.
Akurat wychodziłam z łazienki na górze - tez zmienionej, kiedy nowa żona Ryśka - aktorka z Hollywood oprowadzała swoich znajomych po pokojach i akurat byli w pokoju Plastusia - a ja pierwsza zainteresowana przed tłum się wepchałam.
Próbowałam pogadać w kuchni z Plastkiem, a tu Rysiek z żoną zaczęli się przysłuchiwać i zapomniałam słowa po angielsku - wytłumaczyłam, ze już jestem wstawiona... Antek mi wyjaśnił, ze to generalnie w złym stylu tak bezpardonowo oznajmić - I got DRUNK. W sumie...
Zapomniałam dodać, że oznajmiłam Richardowi, ze przyjdę ze swoim fiance i zaraz na wejściu Rysiek oglądał mi ręce szukając pierścionka :oD Bełkotałam, że jeszcze nie oficjalnie... a potem już nie kontrolowałam i wyszło szydło, że nie mieszkamy razem... wszystko pomieszałam... wszystko.
W każdym razie ktoś tam za nami rzucił, że jesteśmy młodymi kochankami... i dziewczyny - wszystkie single wypytywały o nasz romantyczny związek.
O 22.00 Antkowi udało się mnie wyrwać z zabawy i zawieźć do domu, bo już na pożegnanie jakieś hinduskie pozy przyjmowałam składając ręce jak do pacierza...
Niedzielnym porankiem miałam podwójnego katza, ale jak tylko zatrucie przeszło, to i prawie wszystkie troski...

Średniowieczny Zamek Siedmiu Wież (Yedikule) w Konstantynopolu zyskał w XV wieku ponurą sławę jako więzienie dla znaczniejszych cudzoziemców, żeglarzy, kupców i dyplomatów. Tutaj też dopełnił się 27 czerwca 1622 r. tragiczny los pułkownika Samuela Koreckiego herbu Pogonia (ok. 1586 – 1622), znanego dowódcy i zagończyka.
Korecki, całkowicie spolonizowany ruski magnat, wsławił się walkami z czambułami tatarskimi; uczestniczył w wyprawie na Moskwę i bitwie pod Kłuszynem. Mając awanturniczą naturę, uwikłał się w walki dynastyczne w Mołdawii i na Wołoszczyźnie, dostając się w efekcie do niewoli tureckiej (1616), z której zbiegł w przebraniu kupca i przez Rzym oraz Wiedeń powrócił do kraju. Po klęsce cecorskiej ponownie dostał się do niewoli. Przewieziono go do Stambułu i zamknięto w twierdzy. Nie pomagały żadne interwencje, ponieważ Turcy uważali Koreckiego za swego najzagorzalszego wroga i nie chcieli nawet słyszeć o okupie, zwłaszcza wtedy, gdy do Stambułu miało przybyć polskie poselstwo w celu zawarcia pokoju i wymiany jeńców. Na rozkaz sułtana Korecki miał zostać czym prędzej zgładzony. Jako że – odnotował Kasper Niesiecki w drugim tomie Korony Polskiej (Lwów 1738) – mąż ów „był statuy rosłej, dowcipu pięknego, odwagi i siły niezwyczajnej”, toteż postanowił się bronić do ostatka, nawet gołymi rękami. Wyrwawszy nóż jednemu z atakujących go Turków, zabijał i ranił napastników „póki sił stawało; dopiero ieden od wielu zwątlony i zaduszony”. Według innych świadectw „łokciowemi prętami poty był sieczony, aż skonał” (Niesiecki).
Ten dramatyczny moment zabójstwa uwiecznia sugestywna kompozycja, rysowana przez Erazma Rudolfa Fabijańskiego (1826 – 1892) wspólnie z Juliuszem Kossakiem (1824 – 1899) i cięta mistrzowsko na drewnianym klocku przez Jana Styfiego (1839 – 1921). Rycinę zamieszczono w „Tygodniku Ilustrowanym” (1862). Ma ona po części charakter dokumentarny ze względu na zamieszczone u dołu objaśnienie w formie nadruku: Miejscowość rysował z natury Fabijański, figury skomponował Kossak. Rzeczywistość zapewne nie odbiegała wiele od przedstawionej sceny, może nawet była od niej jeszcze straszniejsza.
Ciało ofiary, zrzucone z wieży, wykupiono i przewieziono po kryjomu do Polski w worze oblanym smołą. Spoczęło w Korcu u ojców Franciszkanów. Po śmierci Koreckiego powstawały panegiryki, pieśni i dumki polskie i ukraińskie, a jego imię urosło do symbolu nieulękłego rycerza kresowego, tyleż ambitnego, co niechętnego wszelkiej dyscyplinie.

Koreccy herbu Pogoń, ród książęcy, którego kolebką był zamek Korzec na Wołyniu. Ród wywodzi się od Narymunta (żył w latach 1277-1348) - drugiego syna Giedymina, wielkiego księcia litewskiego. Narymunt Giedyminowicz po chrzcie w 1333 roku przyjął prawosławne imię Gleba. Narymunt-Gleb był księciem na Pińsku, Mozyrzu i Ładodze. Małżonką jego była córka chana tatarskiego Tochty. Najstarszym ich synem był Aleksander Narymuntowicz (żyjący w latach 1338-1386), książę podolski. Syn Aleksandra - Patrikiej (zm.1383), był księciem zwienigorodskim. Jego dwaj najstarsi synowie pozostali na służbie Moskwy, natomiast trzeci syn Patrikieja - Aleksander Patrikiejewicz (zm.1433) został u Witolda księciem Staroduba i Korca. To on jest protoplastą kniaziów Koreckich. Jego najmłodsza córka Agrafena wychodzi w 1403 roku za mąż za księcia Andrzeja Możajskiego (szóstego syna wielkiego księcia moskiewskiego Dymitra Dońskiego) i z tego małżeństwa biorą początek kniaziowie Wierejscy. Prawnukowie Aleksandra Patrikiejewicza w linii męskiej - książęta Koreccy, Lew i Aleksander, polegli bezpotomnie w bitwie z Tatarami pod Sokalem. Bohusz Korecki, wojewoda wołyński, starosta łucki, winnicki, bracławski, żytomirski, ufundował zamek w Winnicy w 1572 i w Bracławiu w 1550. Jego syn Joachim Korecki ożeniony był z Chodkiewiczówną. Samuel Korecki, zięć hospodara multańskiego, prowadził liczne wojny z Turkami. W 1617 wzięty do niewoli, w której przeszedł na katolicyzm. Po uwolnieniu ufundował w Korcu kościół franciszkanom. Jego brat, Karol Korecki, uciekł z tureckiej niewoli, i przez Sycylię, Neapol, Rzym wrócił w 1618 do kraju. Podzas wyprawy z hetmanem Żółkiewskim ponownie wzięty do niewoli i na rozkaz sułtana został stracony. Kasztelan wołyński Jan Karol Korecki, również przeszedł na katolicyzm, wypełniając śluby złożone w niewoli szwedzkiej. Linia męska książąt Koreckich wygasła w 1651 na Samuelu Karolu Koreckim.
Korzec (ukr. Ко́рець) - ukraińskie miasto na Wołyniu, leżące 65 km od Równego, centrum rejonu korzeckiego w obwodzie rówieńskim. W 2001 liczyło 8 649 mieszkańców. Dawna rezydencja magnaterii polskiej.
W średniowieczu wchodziło w skład ziem Derewlan. Pierwsza wzmianka w 1150. Po podziale Wołynia dostało się w ręce książąt Koreckich. Po śmierci ostatniego Koreckiego, miasto przeszło do Leszczyńskich, a po nich do Czartoryskich.
Józef Czartoryski założył tu fabrykę porcelany, na której kierowników sprowadził w r. 1780 z Sèvres Francuzów François i Michela de Mezerów. "Porcelana korecka" zyskała sobie sławę w całej Polsce. Fabryka spaliła się w roku 1797. Ks. Józef Czartoryski założył w Korcu wytwórnię pasów kontuszowych, zwanych koreckimi.
Miasto od 1940.
Na terenie miasta znajduje sie polski kościół parafialny p.w. Św. Antoniego.
Obecnie główne zakłady to cukrownia i zakład produkujący wyroby z tworzyw sztucznych.




Z mężem uwielbiamy chińszczyznę. Jeszcze w Londynie chadzaliśmy każdego weekendu do Pana Wu na Picadilly, albo do Max Orient na Camden Town.

Restauracja Eat as Much as You Can mieści się tuż za mostem, a krewetki w majonezie i sushi widać od razu. Takie wielkie. Mają pyszną kaczkę pieczoną, którą zawija się w naleśniki z ogórkiem i cebulką. Łososia, rybę grillowaną, wodorosty, małże na kilka sposobów, kraby i ośmiorniczki.
Na deser proponują truskawki w czekoladzie z fontanny, deser mango, pudding ryżowy z mleczkiem kokosowym. Taka uczta kosztuje od 8 - 14 funtów. Niezbyt dużo jak na Londyn - a jedzenie na prawdę wyśmienite. Polecam do tego herbatę jaśminową.

... a dziś przyszła mi ochota na sajgonki.
Sajgonki

- Opakowanie placków ryżowych (można je kupić w sklepach z żywnością orientalną i w supermarketach)
Farsz: - po 10 dag pokrojonych pędów bambusa (z puszki)
- kiełków sojowych i kapusty pekińskiej
- marchewka
- 1/2 strąka zielonej papryki
- 2 łyżki oleju sezamowego
- 1 łyżeczka sosu sojowego
- sól
- pieprz
Kapustę, paprykę i marchewkę oczyść, opłucz, osącz i pokrój w wąskie, krótkie paski. Na rozgrzanym oleju podsmaż warzywa z bambusem, polej sosem sojowym, dodaj kiełki, wymieszaj, przypraw solą i pieprzem. Placki ryżowe włóż na 3-4 minuty do naczynia z zimną wodą, aby zmiękły. Następnie rozłóż je ostrożnie (aby się nie porozrywały) na desce i nałóż na nie farsz. Zwijaj w cienkie rulony jak naleśniki. Brzegi każdego placka posmaruj białkiem jajka i sklej. Sajgonki pozostaw na kilka minut do podsuszenia. Smaż 3 minuty na rumiano w głębokim tłuszczu. Podawaj z sosem słodko-kwaśnym.
Farsz na sajgonki można przygotowywać z różnych składników. Wietnamczycy często robią go z wieprzowiny z dodatkiem ziaren i kiełków fasoli mung, czarnych chińskich grzybów, owoców morza. Tworzą smakowite kompozycje z dwóch, trzech lub większej ilości składników. Często też usmażone już pakieciki przed podaniem owijają w liście sałaty i serwują z sosem z posiekanej kolendry, czerwonej papryczki chili i odrobiny wody, przyprawionym sosem rybnym i brązowym cukrem. Ostateczny efekt zależy od gustu i fantazji kucharza.

















